Demokratyzacja stronnictw politycznych
Stronnictwa polityczne w Polsce są za bardzo scentralizowane. Wąskie ich kierownictwa, koniecznie z silnym i wyrazistym liderem, kierują autorytarnie sprawami partii. W takim systemie jest bardzo mało miejsca na polityczne inicjatywy obywatelskie, a sama możliwość wpływania na władze przez obywateli jest ograniczona. Zmiana ordynacji do Sejmu, wprowadzająca wybieralność połowy posłów w okręgach jednomandatowych, mogłaby bardziej przybliżyć świat polityki do potrzeb obywateli i z pewnością zwiększyłaby zakres demokracji w Polsce.
W polskich partiach od bardzo wąskiego ich kierownictwa ograniczonego do kilku osób, zależą najważniejsze decyzje w partii. Poseł, jeśli chce być nim przez dłużej niż jedną kadencję, zmuszony jest wykazać się w pierwszej kolejności lojalnością i posłuszeństwem wobec kierownictwa partii. Dzieje się tak, ponieważ to kierownictwo, lider decyduje, kto będzie na listach wyborczych i na jakim miejscu. Opinia i wola obywateli jest w tej sytuacji mniej ważna. W rzeczywistości polskim parlamentem rządzi kilkunastu posłów, którzy, stojąc na czele partii i za pomocą władzy partyjnej i dyscypliny partyjnej podejmują decyzje o głosowaniach. Możliwości wewnętrznej dyskusji są silnie ograniczone przez centralizację polskich partii.
Sam fakt istnienia partii politycznych jest jak najbardziej pozytywny, ponieważ jest elementem stabilizacji na scenie politycznej. Partie ze swoimi programami są stałymi nośnikami określonych metod politycznych i ideałów, które zamierzają realizować. Problem polega na tym, by te ideały i dążenia partii były kształtowane oddolnie, w wyspecjalizowanych w swoich dziedzinach stowarzyszeniach obywatelskich oraz samorządach i dopiero wypadkowa ich dążeń była programem partii politycznych. W Polsce jest proces odwrotny. Istniejące partie wypracowują swoje programy w ścisłym kierownictwie i rozpowszechniają po niezbyt licznych strukturach terenowych. W kształtowaniu programu najważniejszymi czynnikami branymi pod uwagę są dążenia samego kierownictwa, dążenia silniejszych grup w samej partii i sondaże preferencji obywateli. Rola samorządów i wyspecjalizowanych stowarzyszeń jest znikoma, a tym samym możliwość wpływu obywateli na władzę jest bardzo mała. Przyczyną tego stanu jest zbytnia centralizacja partii politycznych w Polsce. Efektem ubocznym jest słabe zainteresowanie sprawami publicznymi przez ogół obywateli, mała frekwencja wyborcza oraz mała ilości i znikoma aktywność struktur terenowych stronnictw politycznych. Partie mają słabe zaczepienie w społeczeństwie, są raczej czymś w rodzaju projektów politycznych realizowanych przez ich ścisłe kierownictwo.
Na początku lat 90-tych krążyły plotki, że uchwalenie określonej ustawy w polskim parlamencie kosztuje 1 mln dolarów. Jeśli takie sytuacje miały miejsce, to były one negocjowane nie z całymi, największymi partiami, ale tylko z kilkoma ich przywódcami. Takie sytuacje są bardziej prawdopodobne przy bardzo scentralizowanych partiach, zarządzanych autorytarnie, gdzie jak najmniejsza liczba osób podejmuje ważne decyzje.
Ordynacja 50/50
Zmianą tego stanu rzeczy może być wprowadzenie ordynacji mieszanej: 50% posłów będzie wybieranych w okręgach jednomandatowych na terenie całego kraju według sytemu większościowego, a drugie 50% tak jak dotychczas, z list kandydatów przygotowanych przez komitety wyborcze partii według sytemu proporcjonalnego. Każdy wyborca będzie mógł oddać dwa głosy: jeden w okręgu jednomandatowym a drugi na kandydata z listy jednej z partii.
Podobny system wyborczy funkcjonuje w Republice Federalnej Niemiec. Kształtował się w trudnych warunkach niepełnej niezależności, pod okupacją aliantów i się sprawdził. Charakteryzuje się dużą stabilnością sceny politycznej a jednocześnie partie są bliżej związane ze społeczeństwem niż w Polsce. Żeby kandydować w okręgu jednomandatowym, trzeba zebrać tylko 200 podpisów. Próg wyborczy dla partii politycznych wynosi 5% głosów z list wyborczych lub co najmniej 3 zdobyte mandaty z okręgów jednomandatowych. Zdecentralizowane stronnictwa niemieckie są odporniejsze na próby wpływania na nie z zewnątrz, dzięki czemu nawet w okresie okupacji aliantów mogły reprezentować interesy swoich wyborców.
Efektem takiej reformy sytemu wyborczego, będzie zmiana oblicza stronnictw politycznych w Polsce. Partie staną się bardziej zrzeszeniami przedstawicieli społeczeństwa, a nie jak dotychczas, ludźmi wybranymi do jego reprezentacji w parlamencie spośród zaproponowanych przez kierownictwa partii.
Poseł w takim systemie może sprzeciwić się kierownictwu partii, jeśli uzna, że taka decyzja jest zgodna z oczekiwaniami społeczeństwa (jego wyborców) i ta decyzja nie przekreśli możliwości jego ponownego wyboru na posła. W kolejnych wyborach będzie mógł kandydować z okręgu jednomandatowego. Jeśli rzeczywiście ma poparcie społeczne i reprezentuje opinie obywateli, to ma duże szanse na ponowny wybór, nawet będąc w konflikcie z kierownictwem partii lub będąc poza partią. Poseł w systemie 50/50 nie musi być w żadnym stronnictwie. Partia trącać takiego posła traciłaby część poparcia społecznego, odchodzącego razem z tym posłem, co wymuszałoby decentralizację i demokratyzację stosunków wewnątrz samej partii.
Nawet jeśli w praktyce partie będą delegowały do okręgów jednomandatowych najbardziej popularnych swych członków, by mieć więcej miejsc w Sejmie, to sam już fakt wyboru w takim okręgu sprawia, że taki poseł jest bardziej niezależny, bardziej związany ze społeczeństwem, a przez to następuje decentralizacja samych partii i zbliżenie ich celów i programów do oczekiwań społeczeństwa. Nastąpi bliższe związanie stronnictw politycznych ze społeczeństwem i jego opiniami.
Likwidacja partii wodzowskich
Nowy system wyborczy zniósłby zasadność istnienia partii wodzowskich, typowych dla III RP. Obecnie partie są skupione wokół silnego, jednorodnego kierownictwa, z wyraźnym przywódcą, liderem lub wodzem na czele. Wokół takich osób i grup gromadzą się ludzie zainteresowani działalnością polityczną. Taka organizacja skupiona wokół osób i jednorodnych, małych środowisk, a nie wokół programów i ideałów, sprawia, że jednym z podstawowych przejawów polskiego życia politycznego są spory międzypartyjne, utarczki i kłótnie osobiste polityków. Sprawy ideałów, praktyczne programy i wizja przyszłości Polski schodzą na plan drugi lub stają się tylko pretekstami do walk osobistych. Taka sytuacja dziwić nie może, jeśli w obecnym systemie kluczem do zwycięstwa jest posiadanie silnego, rozpoznawalnego przywództwa i atakowanie liderów stronnictw konkurencyjnych. Kwestie merytoryczne muszą zejść na plan drugi w takim systemie.
Obecna organizacja partii ogranicza oddolną samoorganizację społeczeństwa. Zmusza do wybierania takich kandydatów, jakich partie zaproponują. Utrudnia lub nawet uniemożliwia przedostawanie się nowych ludzi i prądów do parlamentu, co zniechęca ludzi do spraw państwowych i polityki, na którą faktycznie nie odczuwają, żeby mieli jakiś wpływ. Tak utrudnia, że prawie uniemożliwia przedostawanie się nowych partii do parlamentu. W społeczeństwie wywołuje, obok zniechęcenia „polityką”, poczucie nie reprezentowania w parlamencie i stan wrzenia, który jest rozładowywany protestami i wybuchami społecznymi, bo realny wpływ na parlament – ciało prawodawcze – jest obecnie znikomy nawet dla zorganizowanych i większych grup społeczeństwa.
Wprowadzenie sytemu wyborczego 50/50 pozwoli na zniesienie partii wodzowskich a przez to pozwoli na zwiększenie zakresu demokracji w życia publicznym. Istnienie „dworów” wokół polityków z kierownictwa partii przestanie być koniecznością. A przystępowanie do takich „dworów” przestanie być warunkiem odniesienia sukcesu dla młodych polityków, którzy by odnosić sukcesy będą zmuszeni wykazać się najpierw w swoim regionie. Nie wyklucza to oczywiście występowania wybitnych jednostek, które przez swoje ponadprzeciętne osiągnięcia i walory osobiste będą w stanie przewodzić w partii i w parlamencie.
Nie będzie już konieczności posiadania lidera z autorytarną władzą, wymuszoną przez obecny system wyborczy. Stronnictwami będą mogły kierować zespoły ludzi, a stanowisko lidera nie będzie decydujące. Lider zespołu kierującego stronnictwem swoją pozycję będzie musiał budować dłużej i będzie ona oparta na jego autorytecie i dobrowolnym uznaniu jego przywództwa. Stronnictwa będą musiały być tworzone oddolnie a nie odgórnie, jak do tej pory. To sprawi, że będą bliższe obywatelom, a ich programy będą bardzie praktyczne, konkretne i odpowiadające potrzebom większości.
Wpływ na społeczeństwo
Obywatele uzyskają większy wpływ na władzę i być może mniej osób będzie zniechęconych do udziału w wyborach. Jak dotychczas panowało ogólne przekonanie w społeczeństwie, że kolejne wybory niczego lub niewiele zmieniają. Nowy system 50/50 jest w stanie pobudzić społeczeństwo do większego zainteresowania sprawami publicznymi. To bardzo ważne z punktu widzenia naszej demokracji i poziomu życia w Polsce, ponieważ tylko przez praktykę można nabyć umiejętności potrzebne do udziału w sprawach społecznych i politycznych. Tą praktykę w sprawach społecznych musi nabywać każde pokolenie, i ważne jest by nie ograniczać możliwości w jej zdobywaniu.
Dlaczego tylko 50%?
Dlaczego tylko 50% miejsc dla okręgów jednomandatowych? Forma rządu całkiem bezpośrednia zbliżyłaby ustrój do federacji i zdecentralizowała państwo, tworząc konglomerat okręgów wyborczych ze swoimi interesami. Jedyne, co by je łączyło na płaszczyźnie politycznej to sprawy wspólne. Dodatkowo życie parlamentarne uległoby dezorganizacji, wynikającej z początkowego rozkładu stronnictw a w późniejszym czasie z ich zbytniego osłabienia, co wywołałoby trudności w uzyskaniu większości parlamentarnej i utworzeniu rządu. Także sam parlament jako zgromadzenie ludzi niepowiązanych więzami organizacyjnymi stronnictw politycznych, bardziej zbliżony byłby do bezładnego, ulegającego sugestiom tłumu, zamiast reprezentować stałe kierunki polityczne.
Sam system wyborczy, składający się tylko z okręgów jednomandatowych przy zachowaniu sytemu wielopartyjnego, wprowadziłby anarchię do parlamentu na trudny do przewidzenia okres. Dla utrzymania stabilności władzy i rządów jest potrzeba istnienia silnych stronnictw, z których najsilniejsze tworzyłyby rządy i sprawowały władzę. Oczywiście stronnictw zarządzanych demokratycznie. Bez organizacji, jaką daje stronnictwo, sam system okręgów jednomandatowych stworzyłby parlament złożony z luźnych, przypadkowych, niezwiązanych ze sobą, zatomizowanych jednostek, który psychologia nazywa tłumem. W takim zbiorowisku, łatwo ulegającym emocjom i sugestiom zewnątrz, trudno wypracować jakieś trwałe porozumienia, a podejmowane decyzje są często przypadkowe.
Celem nie jest osłabienie władzy centralnej w Polsce, ale jej demokratyzacja i przez to zbliżenie jej do obywateli. Dlatego 50% to maksymalna liczba posłów wybieranych z okręgów jednomandatowych. Celem jest pozbawienie racji bytu partii zorganizowanych na sposób wodzowski. Zamiast lidera i jego dworu, ważne staną się zespoły polityków. Zmienią się oczekiwania wobec polityków funkcjonujących w takich zespołach. Zamiast na pierwszym miejscu wykazywać się wiernością osobistą wobec lidera lub wąskiego kierownictwa, jak to ma miejsce w partiach wodzowskich, staną się bardziej potrzebne umiejętności fachowe, potrzebne w administracji i kierowaniu państwem, żeby zespół mógł odnosić sukcesy.
Demokratyzacja stronnictw
Taka zmiana ordynacji nie zlikwidowałby obecnych partii, ale wymusiłaby zwiększenie pluralizmu w ich funkcjonowaniu i demokratyzację wewnętrzną. Pobudziłaby dyskusje wewnętrzne i znacznie osłabiła więzy zależności osobistych między politykami danej partii na korzyść więzów wypływających ze wspólnego programu stronnictwa i wspólnoty ideałów, jak również interesów obywateli reprezentowanych przez posła.
Sam parlament stałby się miejscem wymiany bardziej różnorodnych poglądów i przekonań, często nie mieszczących się w formułach obecnie istniejących partii. Mimo zwiększenia różnorodności opinii w parlamencie, 50% miejsc zagwarantowanych dla posłów z list komitetów wyborczych partii gwarantowałoby utrzymanie spójnych i dużych stronnictw, a co za tym idzie – tworzenie większości parlamentarnej i stabilnych rządów.
Spodziewam się, że pierwszy okres istnienia tego systemu spowodowałby wybuch tłumionych do tej pory sporów i animozji wewnątrzpartyjnych, ale po stosunkowo krótkim czasie, w miarę zwiększania się umiejętności funkcjonowania w bardziej demokratycznym systemie politycznym, sytuacja uległaby normalizacji.
System 50/50 z jednej strony uderza w małe partie, ograniczając liczbę posłów wybieranych z list komitetów wyborczych partii w każdym okręgu. Im mniej posłów będzie wybieranych z list komitetów, tym większe znaczenie list wystawionych przez wielkie partie. W praktyce będzie to oznaczało wybór posłów z list komitetów głównie z silnych partii politycznych. Z drugiej strony w okręgach jednomandatowych zostaje utworzona możliwość wyboru najwybitniejszych przedstawicieli ze wszystkich istniejących stronnictw, bez względu na poparcie społeczne dla samych stronnictw. Nowy system wyborczy umożliwiłby dużo łatwiejszy wybór na posłów najwybitniejszych przedstawicielom małych partii politycznych jak i niezależnym działaczom społecznym.
W praktyce w oparciu o okręgi jednomandatowe do Sejmu miałyby łatwiejszy dostęp wszelkie kierunki społeczne i polityczne, także te dotąd niereprezentowane. Zwiększyłoby to znacznie reprezentacyjność społeczeństwa w parlamencie oraz utrudniłoby liderom stronnictw koncentrowanie władzy w partiach poza kontrolą społeczeństwa.
Karol Wołek